ściągaliście książki z półek?
Bo okazuje się, że ja tak. A śmiałość, by mnie o tym przekonać, miał jakiś randomowy influenser na tiktoku, czy innych reelsach. Mniejsza z tym. Ale rozumiecie o co chodzi? Może scrollowanie sociali, to nie jest zbyt górnolotna rozrywka, ale człowiek czasem tego potrzebuje, i wiem, że większość z Was to robi. Takie grzeszne, bezsensowne przyjemności jak chipsy z colą ❤

No ale do sedna – scrolluje te płody mądrości i nagle niczym grom w raju z nieba, z ekranu smartfona złowieszczy głos, pytający niemalże retorycznie – „Czy wy też całe życie źle ściągaliście książki z półki?”. Myślę sobie…WTF? Pytanie już w zamyśle jest podchwytliwe, więc łykam to jak pelikan i oglądam dalej – po krótkiej wizualno-werbalnej treści okazuje się, że nie powinno się łapać za grzbiet… tylko najpierw wepchnąć głębiej dwie sąsiednie książki, i tą która zostanie po środku delikatnie złapać najlepiej oburącz 😀 i wyciągnąć bez naruszania grzbietu.
Dobra…myślę sobie – a co jeśli wszystkie książki są na styk dociśnięte do tylnej ściany szafki? I tych dwóch sąsiadujących książek nie da się wepchnąć jeszcze głębiej, żeby środkową wyjąć bez uszczerbku?! Borze szumiący, i mój mózg galopuje w tym kierunku. Tyle pytań, tak mało odpowiedzi… czujecie to? Bo ja też nie.
W ogóle, może to już starość, albo ten kontent w socialach coraz głupszy, ale to akurat losowy przykład. Myślę, że im dalej w las tym gorzej. Tego jest znacznie więcej i codziennie zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami co robimy źle, i jak możemy to zmienić. O ile jeszcze instrukcje jak rzucić palenie czy plewić grządki ma jakieś znaczenie, o tyle… instrukcje jak dobrze wyciągać książki, czy też jak prawidłowo otwierać lodówkę mrożą mi krew w żyłach. Aaaarghhhh, gdzie ja jestem?
Z tejże lodówki jeszcze na dodatek wyskoczy Tokarczuk, i powie, że oprócz tego, że źle wyciągam książki z półek, to jeszcze czytelnictwo nie dla idiotów, wszakże tylko elita powinna sięgać po księgozbiory. Bo szanowni Państwo, zapewne słyszeliście jaka inba rozkręciła się, po tym jak nasza szanowna Noblistka uznała, że do czytelnictwa godzi się zabierać wyłącznie osobom o określonej wrażliwości i rozeznaniu w literaturze. I aby te jej książki nie szły pod strzechy… Ja się pytam – to kto ma je czytać? Bo w naszej cudnej Polszy, jak już ludziom powiesz, że są zbyt durni nawet na to, żeby czytać literaturę Tokarczuk, to co im zostanie? Tiktok, insta i FB. W porywach Twitter.
I tu też się dowiedziałam, że coś robię źle, bo o ile pod strzechą nie mieszkam, i dla książek mam w serduszku specjalne miejsce, o tyle wszystkie próby czytania twórczości wyżej wymienionej Pani skończyły się fiaskiem. Nie było katharsis, nie było uniesień. Rozumiem, przekaz, rozumiem dobór słów, rozumiem nawet zachwyty (chociaż nie podzielam). Ale jestem głęboko rozczarowana, że nawet taka osoba jak ona, mająca inteligencję i zasięgi – przekazuje taki flow, że jak jej nie rozumiesz i nie lubisz, to jesteś dzięcioł spod strzechy. A spróbuj w towarzystwie rzucić, że te zachwyty, to może przesadzone…lincz jak nic, ostatecznie jakiś ostracyzm społeczny. Takie tam, drobiazgi.
I właściwie gdzie nie spojrzeć, tam mamy kolejną ekskluzywną strefę jedynego-właściwego-sposobu-robienia-czegokolwiek. Bo książki można wyciągać tylko w sposób x, a jeśli czytelnictwo to tylko takie z katalogu y. Gdzie tu sens? Gdzie logika? Gdzie różnorodność? Normalność? Dorzućmy do tego wszystkie tutoriale jak dobrze stać, chodzić, gotować, pracować (ale żeby się nie przepracować!), opiekować się dziećmi, stymulować, ale nie przestymulować, jak zachować i utrzymać relacje itp. itd. I mamy idealny przepis na nerwicę i zaburzenia behawioralne u zdrowych ludzi, bo jak się tak zastanowić, to jest spora szansa, że może krzywo stawiasz stopy albo źle układasz palce trzymając smartfona. Who knows?!
Ale, żeby ten cierpki przekaz nie pozostał z Wami na pożegnanie, to dodam, że mam świadomość, że na socialach można znaleźć mnóstwo wartościowych treści dopasowanych do zainteresowań i nastroju. Ja to wszystko wiem… tylko po co ta reszta? 🙂 Tylko dla zasięgów i fejmu? Niech mi to ktoś wytłumaczy, bo nie zasnę!
Spokojna głowa do mnie również nie przemawia literatura wspomnianej Pani Noblistki. Chociaż uwielbiam czytać i robię to kompulsywnie to jakoś nie czuję jej stylu. Serdecznie pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba